czwartek, 14 kwietnia 2011

UDAŁO SIĘ!

Po raz pierwszy w takim składzie (i po raz pierwszy w ogóle dla połowy wycieczki) wyjechaliśmy spragnieni wiedzy do Warszawy. Warto zaznaczyć, że samodzielnym niebieskim transportem =o) Najważniejsze jednak jest to, że udało się w całości - i bez uszczerbków na zdrowiu – powrócić. Na dodatek można powiedzieć, że w chwale. Shihan André Cognard okazał się radosnym, zaczepnym człowiekiem, który starał się wypleniać przemieszczenia z większości znanych mniej lub bardziej form. Sensei Patrick Matoian z nutką złośliwości dzielnie mu wtórował. Staż minął pod znakiem odkopywania starych znajomość i zawierania całkiem interesujących nowych. Zaprzyjaźniony trener z Lublina zyskał nawet córkę, czego sam wyjeżdżając do Warszawy się nie spodziewał. Teraz nie pozostaje nic innego jak tylko z delikatnym niedostatkiem czekać na kolejny staż

sabina

1 komentarz:

  1. No wreszcie jakiś wpis od ferii. Co Tomek zaniemógł? Od kiedy nie mogę chodzić na treningi śledzę bloga a tu nic.

    OdpowiedzUsuń