Kolejny dzień i kolejny wpis, mam jednak nadzieję, że nie znudziłem Was jeszcze swoim pisaniem i z chęcią poczytacie o kolejnych ciekawych sytuacjach, które się dziś wydarzyły. A działo się sporo.
Po pierwsze: Kubszny nadal w rozjazdach, więc trzeba go było zastąpić także podczas dzisiejszych zajęć. A dziś treningi miały dwie grupy - jedna dzieci młodszych, a druga dzieci najstarszych, czyli dorosłych:). Więc po kolei.
Na 17tą miałem się stawić, podobnie jak wczoraj, w SP23, gdzie trenuje grupa dziecięca, z tym jednak, że dziś ćwiczyła grupa dzieci najmłodszych, niejednokrotnie praktykujących dopiero kilka miesięcy. Na szczęście miałem świeże doświadczenia z dnia wczorajszego... w związku z czym wiedziałem, kto z treningu powinien wyjść bardziej zmachany:D. A wyszły dzieciaki zmachane niesamowicie, co zresztą potwierdzali sami rodzice, którzy śmiali się mówiąc, że ich pociechy wyglądają jak po wyjściu z basenu. Uznałem to za komplement:D. Niemały w tym udział miała dzisiejsza pogoda - ciężkie, ołowiane chmury wiszące nad miastem, lepkie i wilgotne powietrze oraz wysoka temperatura. Zwiastuje to niestety kolejne opady - przysłowiowa (i zapewne nie tylko) cisza przed burzą. Najlepszym dowodem na to, że aura dziś nie oszczędzała jest fakt, że pociłem się od samego siedzenia, i to pomimo otwartych drzwi i okien. No cóż, takie są uroki lata. Wyobraźcie więc sobie, jak musiały wyglądać dzieciaki po godzinnym treningu, który - jak się domyślacie - nie składał się z samego siedzenia:).