sobota, 25 grudnia 2010

Święta

Tak się jakoś złożyło, że są Święta:). W związku z tym, życzę Wam wszystkim, drodzy Czytelnicy, dużo radości, rodzinnej atmosfery i niskokalorycznego jedzenia w czasie ich trwania oraz udanego Sylwestra i dobrego roku 2011:).
Następny trening dopiero w nowym kalendarzu, więc trzymajcie rękę na pulsie, by go nie przegapić:).

tomek 

piątek, 17 grudnia 2010

Kote gaeshi

Oczywiście wiecie, że jest mi bardzo przykro z powodu długiej absencji na blogu, więc skoro wiecie, to nie będę sobie jeszcze sam dokładał;]. Zatem do rzeczy.
Ostatnie trzy treningi upłyneły pod znakiem twardych padów i przygotowania oraz wdrażania techniki kote gaeshi. Niewiele nas ostatnio pojawia się na treningach, a jak już się pojawiają, to głównie bardziej doświaczeni: Młoda, Rumcajs, Rysiek i ja. Specjalne słowa uznania należą się jednak naszej nowej koleżance - Basi, która - czy to śnieg, czy zawieja - regularnie pojawia się na zajęciach, a bywa, że wykazuje więcej samozaparcia niż my - starszaki. Takich ludzi nam trzeba:).

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Ważna wiadomość

Ubiegły tydzień upłynął pod znakiem arktycznych mrozów oraz niejasnej sytuacji z naszym dojo na Walterze, a zależność między nimi miała charakter przyczynowo-skutkowy.
Dziś jednak mogę ze spokojem napisać - za słowami Kubsznego - że Walter działa, jest w nim ciepło jak na Hawajach, więc treningi odbywają się w normalnym trybie, czyli wtorek i czwartek od 20.30. Proszę o przekazanie informacji wszystkim zainteresowanym.

tomek 
 

piątek, 26 listopada 2010

Najgorszy jest zawsze drugi dzień po...

Dziś, kiedy piszę te słowa, ogrom bólu w moim ciele jeszcze się nie ujawnił - śpi gdzieś zachomikowany i czeka na sobotę. Bo takie są właśnie prawa natury, że najgorszy dzień po treningu, to nie dzień następny - to drugi dzień po. Siedzę więc sobie teraz cały w skowronkach, ale jest to cisza przed burzą. Kilkanaście lat różnych treningów nauczyło mnie już, żeby nie cieszyć się przedwcześnie, kiedy na następny dzień po morderczym treningu nie czuję najmniejszego zmęczenia ani bólu. Wiem, że to taka zmyłka serwowana przez ciało nieświadomej głowie; ale są tacy, którzy się dopiero tego uczą. Mija im więc piątek w ogólnej radości i zadowoleniu i nie zdają sobie sprawy, że wewnątrz ich ciał mięśnie przygotowują się do bolesnego strajku. Ale się o tym niebawem przekonają;].

czwartek, 18 listopada 2010

Garść świeżych i pachnących niusów

Przepraszam za dłuższą przerwę, ale sami 'wicie, rozumicie' jak to jest;]. Brak wpisu na blogu nie znaczy jednak, że sekcja odpłynęła w siną dal, co to, to nie. Działamy - prężni i zwarci niczym nasmarowani samoopalaczem kulturyści przed zawodami. Słowem - jest dobrze.
Na wtorkowy trening przyniósł Kubszny kilka ciekawych informacji. Pierwsza jest iście powalająca, serio serio. Do Polski, po kilku latach niobecności, przyjedzie poprowadzić staż sensei Jean Francois Riondet, zwany pieszczotliwie sensei Rondel:). 

(zdjęcie zaczerpnięte ze strony http://www.aikidojournal.eu)

niedziela, 7 listopada 2010

Czego to człowiek nie wymyśli,

byle tylko treningi miały się nie odbyć. Nawet święto państwowe w kalendarzu umieści:P. Więc w ramach przypomnienia powiem, że w tym tygodniu zajęcia w czwartek nie odbędą się. Nie wiem jeszcze jak się ma sprawa z piątkiem, bo to długi weekend może być, albo coś takiego. 
Jak zapewne zauważyliście, Kubszny zamieścił krótką relację z wyjazdu do Poznania. Z tą wszakże różnicą, że była ona krótsza niż krótka, a i relacja to za duże słowo;]. Ale jest - i to się liczy:).

czwartek, 4 listopada 2010

Poznań

Wyjazd bardzo udany, lecz trochę za krótki, obowiązki wzywały, więc szybko wróciłem do treningów w Rzeszowie.
Treningi intensywne, fachowo i rzeczowo prowadzone przez zawodowców w rodzinnej atmosferze.
Polecam tą grupę każdemu kto lubi sztuki walki i wybiera się do Poznania. 

Trener

niedziela, 31 października 2010

Listopad tuż, tuż

Kolejny miesiąc treningów minął. 
W ciągu ostatniego tygodnia Kuba zdążył wrócić z Poznania (może uda mi się go przycisnąć, żeby napisał choć ze dwa zdania z wyjazdu), akcja plakatowa nadal nie rozwinąła się należycie (ale pracujemy ciężko, by to zmienić), a także dowiedzieliśmy się, że odbyła w Rzeszowie konferencja poświęcona sztukom walki (na której nas nie było), o której nie było ani mru mru. Trochę to dziwne, że o takich wydarzeniach człowiek dowiaduje się po fakcie, tym bardziej, że to nasz teren (a my nie siedzimy w podziemiu), więc nawet grzecznościowa notka informacyjna byłaby wystarczająca i mile widziana. Może następnym razem organizatorzy postarają się bardziej.

piątek, 22 października 2010

Podsumowanie tygodnia

Tydzień minął jak z bicza strzelił. A nawet szybciej. Człowiek nawet nie zdąży podrapać się po tyłku, a tu już piątek. A gdzie środa?, bardzo lubiany przeze mne czwartek? Nic, tylko poniedziałek i piątek;]. Ma to swoje dobre strony, bo weekend jest co trzy dni, ale co za dużo tej dobrości, to nie zdrowo;]. Ale ja nie o tym.
We wtorek pożegnaliśmy Kubsznego, który wybrał się do Poznania poćwiczyć trochę, więc obowiązek prowadzenia zajęć spadł m.in. na mnie: dwa treningi, każdy po około 30 dzieciaków, jest akcja - mówię Wam. Treningi prowadził Rumcajs, a Młoda oraz niżej podpisany pomagaliśmy mu w ogarnięciu, niemałego przecież, zamieszania. Muszę przyznać, że patent pt. przeczołgać w każdym możliwym kierunku sprawdza się niesamowicie dobrze:).

poniedziałek, 18 października 2010

Garść informacji, a właściwie o garstka;]

Poniedziałek, poniedziałek, do weekendu jeszcze kawałek;]. Takim oto optymistycznym zawołaniem zaczynamy kolejny tydzień zmagań z rzeczywistością, która - jak się coraz to okazuje - potrafi zaskoczyć bardziej niż dobry kryminał. Ale na głębsze przemyślenia przyjdzie jeszcze czas, dziś tylko kilka niusów.
Nius pierwszy, dla grup ze Szkoły Społecznej oraz Gimnazjum nr 10, jest taki, że w bieżącym tygodniu zajęcia są odwołane. Wszystkich, którzy chcą jakoś nadrobić te straty, zapraszamy na treningi pozostałych grup.
Nius drugi, dla grup z Zespołu Szkół Gospodarczych, jest taki, że zajęcia będą prowadzili Rumcajs, Młoda oraz moja skromna osoba.
Nius trzeci, dla grupy z Waltera, jest taki, że zajęcia będzie prowadził kolega Rysiek albo Rumcajs. Czas pokaże. Jakkolwiek by nie było, szykujcie się na solidnego łupnia:P.

niedziela, 10 października 2010

Nowości wydawnicze;]

Jak już zapewne wiecie, nasza sekcja działa prężnie, a ludziom żyje się dostatniej. Wrzesień, który okazał się miesiącem bardzo zabieganym, dobiegł końca (już jakiś czas temu nawet:P), wszelkie formalności udało się ostatecznie załatwić, jedyne co pozostało to chodzić na treningi.
Więc na treningi chodzę. I co tam widzę? A widzę kilka nowych twarzy. Bardzo to pozytywna sprawa, gdy po wakacyjnej przerwie na macie pojawia się kilka nowych osób. Tym bardziej, że koniec poprzedniego sezonu był raczej skromny (eufemistycznie mówiąc). Teraz jednak czerwcowe niedobory odeszły w niepamięć, a matę zapełniają tłumki (:)) młodych aikidoków. I od razu weselej się robi, gdy można się powygłu... poćwiczyć z innymi, niż dotychczas. Nie, żebym miał coś do starych wyg;].

niedziela, 3 października 2010

Plakat Rzeszowskiej Akademii Aikido

(projekt plakatu zaczerpnięty ze strony cardiffuniversityaikido.com)

To, co możecie podziwiać powyżej to plakat Rzeszowskiej Akademii Aikido przygotowany na sezon 2010/2011. Plakat ma kilka róznych wersji, a ta konkretna przygotowana jest dla osób dorosłych: młodzieży licealnej, studentów i tych, z jeszcze dłuższym życiorysem(;]), dla których treningi odbywają się na Hali Waltera. 

Przy okazji informuję, że w tym roku mamy specjalną, stałą promocję dla wszystkich Pań chcących ćwiczyć Aikido - opłata za zajęcia niżasza o 25% :).

Kilka przydatnych wiadomości

Strona żyje i ma się dobrze. Wakacje skończyły się nawet studentom, więc czas na solidniejszą porcję zmian. 
Po pierwsze, zaktualizowaliśmy terminaż staży - możecie zapoznać się z ofertą PAA w zakładce 'Aktualności organizacyjne'. Dla leniwych krótkie objaśnienie (choć są linki pod danymi stażami). Aikitaiso (bądź aikishintaiso) to rodzaj specjalnej gimnastyki Aikido, którą można praktykować nawet nie zajmując się Aikido. Jej celem jest doprowadzenie ciała do stanu równowagi, zarówno pod względem fizycznym, jak i energetycznym. Z własnego doświadczenia dodam, że Aikitaiso jest równie męczące, co skuteczne:). No i ma ukrytą w sobie dawkę humoru - bo jak inaczej nazwać fakt nazwania jednej z pozycji 'elektryczny kot';]. Jeśli chcecie na własnej skórze odczuć działanie Aikitaiso, to poproście Kubsznego przed treningiem o kilka ćwiczeń:). Smacznego!
Po drugie, bardzo gorąco proszę osoby ćwiczące z nami od jakiegoś czasu o podrzucanie mi zdjęć z wcześniejszych lat. Mamy ochotę zrobić jakąś galerię, więc kilka fotosów by się przydało:).
To chyba tyle:).

tomek 

środa, 1 września 2010

Krótka notka obozowa, niech żałują nieobecni;]

Trzeci z kolei zorganizowany przez naszą URL (czyli Unię Rzeszowsko-Lubelską) letni obóz rozpoczął się, trwał i zakończył szczęśliwie:). Było nas tam 26 osób, wraz z kadrą. Dzieciaki jak co roku głodne treningów i wiedzy, którą przekazywał sensei Gorzeń z moją pomocą. Pracowaliśmy niestrudzenie przez całe 10 dni. Oprócz wyczerpujących treningów mieliśmy kilka rewelacyjnych wycieczek zorganizowanych przez zaprzyjaźnionego strażaka. Największe wrażenie na obozowiczach zrobiła jazda starym samochodem terenowym po janowskim lesie. Niestety przez pogodę zmuszeni byliśmy podzielić wycieczkę na dwie grupy – jedna jechała po kolacji, kiedy już było ciemno, druga natomiast – ze względu na deszcz – pojechała z samego rana dnia następnego. Myślę, że mimo wszystko obydwie grupy były zadowolone. Załączam kilka fotek, niestety jest ich tyle, że muszę ograniczyć się do kilku. Resztę zdjęć dostaną wszyscy, którzy byli na obozie;].

Trener

PS. Zapraszamy do galerii poniżej:).

wtorek, 31 sierpnia 2010

Słuchajcie uważnie, bo nie będę powtarzał;]

Stało się! Wracamy po wakacjach:)!
Sezon 2010/2011 zbliża się do nas wielkimi krokami. Będzie sporo zmian, ale o tym na razie sza - wszystko w swoim czasie, więc trzymajcie rękę na pulsie:). Nie zmieniły się natomiast miejsce i godziny treningów, to znaczy, że zostajemy na Hali Waltera. A jednak się powtórzę:).
Treningi dla dorosłych będą się odbywały we wtorki i czwartki o godzinie 20.15 na Hali Waltera przy ulicy Langiewicza 27. Zajęcia rozpoczną się już we wtorek 07.09, więc nie zaśpijcie czasem. Poinformujcie także tych wszystkich, którzy mogą nie mieć dostępu do sieci, a chcieliby ćwiczyć razem z nami.
Terminy i miejsce treningów dla grup dziecięcych zostaną podane w najbliższym czasie, więc proszę regularnie sprawdzać stronę. Ruszamy w poniedziałek - to jest pewne:).
Mimo wszelkich zmian, jedno pozostanie nienaruszone - wspaniała atmosfera wspólnej praktyki i niesamowici ludzie:).
Będzie się działo!

tomek 

wtorek, 13 lipca 2010

Ćwirkowe urodziny

Gdyby Ćwirek żył, obchodziłby dziś swoje 34. urodziny. Niestety, nie dane mu było ich doczekać - zmarł niespodziewanie niecałe dwa lata temu. Wiele się zmieniło od tamtego dnia, czas złagodził nieco ból po stracie, a życie wróciło do normy. Na krawędzi świadomości pozostała jednak pewna pustka, nie do końca namacalny, lecz realny brak obecności Marka między nami. I choć na co dzień nie wraca się myślą do tego, to w dniach takich jak dziś staje się ona bardzo, ale to cholernie bardzo bolesna.
I zadaje sobie człowiek pytanie: dlaczego? Ale to nie od nas zależy, więc jedyne co nam pozostaje, to pogodzenie się z tym i dalsze życie - takie, żeby po drugiej stronie, kiedy się już z Ćwirkiem znów spotkamy, powiedział: "to żeście dali czadu:)". Bo taki właśnie był Marek - zawsze traktujący życie z radością.

Sto lat Ćwiru, gdziekolwiek jesteś:).

tomek

czwartek, 24 czerwca 2010

Zakończenie sezonu 2009/2010

Tak, tak moi Mili. Dziś ostatni trening przed wakacjami. Zapraszam więc wszystkich chętnych do wzięcia w nim udziału, bo potem dwa miesiące przerwy.

A po treningu, grupowy wypad na małe co nieco:).

Zapraszam

tomek

środa, 16 czerwca 2010

Nie samymi treningami człowiek żyje:)

Wczorajszy trening odbył się jak zapowiedziano, a jakże. Osób było baaardzo mało, bowiem w porywach do czterech, włączając w to Kubsznego. Nie przeszkodziło to jednak w solidnym poćwiczeniu. 

A poćwiczyliśmy sobie techniki z ataku shomen-uchi, koncentrując się na dwóch: sankyo oraz kote-gaeshi. Warto zaznaczyć, że obie techniki mieliśmy zakończyć unieruchomieniem, co w przypadku sankyo oznaczało zejście do pozycji suwari. Jak się okazuje, nie jest to wcale takie proste, bo choć samą technikę mamy jako tako opanowaną, to na poziomie detali jest jeszcze sporo do zrobienia. Więc trudziliśmy się wielce próbując obczaić niuanse techniki, przede wszystkim: dobry timing, właściwy przechwyt i odpowiedni dystans. Jak już wspomniałem - jest jeszcze nad czym pracować.

niedziela, 13 czerwca 2010

Wtorkowy trening

Tylko krótki wpis informacyjny. We wtorek trening rozpocznie sie o godzinie 19tej. Zapraszam chętnych i proszę o poinformowanie tych, którzy mogą nie wiedzieć. 

piątek, 11 czerwca 2010

Garść niusów z czwartkowego treningu

Wrócił Kubszny - hurra! Lud pracujący wsi i miasteczek uczcił to wiekopomne wydarzenie wywróceniem oczu i machnięciem ręką;]. Po czym ręka ta została wykręcona jak mokra szmata podczas wykonywania shiho-nage:). I wszyscy byli szczęśliwi.

A tak poważniej. Od około dwóch tygodni atmosfera w sekcji iście letnia; znaczy to ni mniej, ni więcej, że osób jak na lekarstwo. Dużymi krokami zbliża się bowiem koniec sezonu 2009/2010, a ostatnie tygodnie przed końcem mają to do siebie, że nie są specjalnie obfite w ćwiczących. I tak na przykład, wczoraj było nas sześcioro, a to dlatego, że - jak już wspomniałem - wrócił Kubszny.

wtorek, 8 czerwca 2010

Wizyt ciąg dalszy oraz trening pełen ofiar

Kolejny dzień i kolejny wpis, mam jednak nadzieję, że nie znudziłem Was jeszcze swoim pisaniem i z chęcią poczytacie o kolejnych ciekawych sytuacjach, które się dziś wydarzyły. A działo się sporo.

Po pierwsze: Kubszny nadal w rozjazdach, więc trzeba go było zastąpić także podczas dzisiejszych zajęć. A dziś treningi miały dwie grupy - jedna dzieci młodszych, a druga dzieci najstarszych, czyli dorosłych:). Więc po kolei.

Na 17tą miałem się stawić, podobnie jak wczoraj, w SP23, gdzie trenuje grupa dziecięca, z tym jednak, że dziś ćwiczyła grupa dzieci najmłodszych, niejednokrotnie praktykujących dopiero kilka miesięcy. Na szczęście miałem świeże doświadczenia z dnia wczorajszego... w związku z czym wiedziałem, kto z treningu powinien wyjść bardziej zmachany:D. A wyszły dzieciaki zmachane niesamowicie, co zresztą potwierdzali sami rodzice, którzy śmiali się mówiąc, że ich pociechy wyglądają jak po wyjściu z basenu. Uznałem to za komplement:D. Niemały w tym udział miała dzisiejsza pogoda - ciężkie, ołowiane chmury wiszące nad miastem, lepkie i wilgotne powietrze oraz wysoka temperatura. Zwiastuje to niestety kolejne opady - przysłowiowa (i zapewne nie tylko) cisza przed burzą. Najlepszym dowodem na to, że aura dziś nie oszczędzała jest fakt, że pociłem się od samego siedzenia, i to pomimo otwartych drzwi i okien. No cóż, takie są uroki lata. Wyobraźcie więc sobie, jak musiały wyglądać dzieciaki po godzinnym treningu, który - jak się domyślacie - nie składał się z samego siedzenia:).

poniedziałek, 7 czerwca 2010

Z wizytą u młodzieży

Serce rośnie patrząc na tą dzisiejszą młodzież i dzieciaki. I mówię to zupełnie serio, bo zdaje się, że - wbrew temu, co mówią media - nowe pokolenie nie jest tak zdziczałe i zepsute. Oczywiście są sytuacje wyjątkowe - niezdrowe, ale to nie one są regułą, są raczej wyjątkiem. Regułą jest natomiast to, że dzisiejsza młodzież, mówiąc kolokwialnie, daje radę:). I tego się będę trzymał:).

No, ale dość już z tym filozofowaniem, bo mam Wam do opowiedzenia, co się dziś wydarzyło podczas spotkania z najmłodszymi adeptami Aikido.

Zacznę od tego, że w związku z nieobecnością Kubsznego, spotkał mnie zaszczyt poprowadzenia treningu dzieciakom. Nie jest to dla mnie nowość, ale za każdym razem jest to pewne wyzwanie. Dzieciaki to odbiorca - z jednej strony - bardzo wymagający, spostrzegawczy i doskonale wyłapujący potknięcia prowadzącego (więc trzeba się pilnować;]), a z drugiej niesamowicie wdzięczny i dający energetycznego kopa:). Więc choćby nie wiem jak dzieciaki dawały się we znaki, zawsze na koniec treningu człowiek schodzi z maty z bananem (to taki uśmiech od ucha do ucha) na twarzy.

sobota, 29 maja 2010

Czwartkowy trening i związane z nim niespodzianki

Na chwilę odejdę od wydarzeń z zamierzchłej przeszłości i uzupełniania białych plam historii i zatrzymam się przy (jako takiej) teraźniejszości.

Otóż złożyło się tak, że czwartkowy trening był dla mnie pierwszym po około półtoratygodniowej przerwie, a tu od razu taka niespodzianka - okazało się bowiem, że Kubsznego najpewniej nie będzie, może się spóźni, a trening poprowadzi Rumcajs. Zawsze to jakaś odmiana, ale nie, żebym miał coś do Kubsznego;]. Osób było niewiele - może to sesja, może coś innego; tak czy inaczej, była nas garstka - nawet na nasze standardy. Było nas mało, ale działo się wiele.

środa, 26 maja 2010

I Edycja Podkarpackiej Gali MMA, Rzeszów, 09.05.2010

Kolejny post z cyklu "zapychamy luki w historii". Miłej lektury życzę:).

Zapewne zastanawia Was tytuł posta, bo - na zdrowy rozsądek - co może mieć wspólnego Aikido z MMA. Otóż wspólnego może mieć i ma wiele, a przynajmniej dwa elementy.

Po pierwsze: Kubszny. Jak już pewnie zdążyliście przeczytać, jest to człowiek o bardzo wszechstronnym spojrzeniu na sztuki walki. Pomimo młodego wieku trenował już rozmaite sztuki walki, u wielu mistrzów, zwykle z dobrym rezultatem. Kubszny jest trochę jak dr Jekyll i mr Hyde (co zresztą sam podkreśla) i jakaś jego część potrzebuje rodzaju energii obecnego tylko w sportach kontaktowych. Logiczną konsekwencją będzie więc zamiłowanie, jakim Kubszny darzy sztuki i sporty walki w ogóle. Za to mu chwała, bo i nam się owa wszechstronność trochę udziela, na treningach ludzie chętnie podejmują zapodawane przez Kubsznego tematy, przez co mają niepowtarzalny klimat i nie ma mowy o żadnej nudzie.

wtorek, 25 maja 2010

Staż w Łańcucie

W ramach uzupełniania zaległości i tworzenia jakiejś tam treści na blogu, kilka kolejnych wpisów będzie poświęconych wydarzeniom minionym, co nie znaczy, że nieważnym. Wręcz przeciwnie - będą to wydarzenia na tyle ciekawe, że warto na nie poświęcić kilka linijek tekstu i kilka chwil na przeczytanie. Więc do dzieła.

W dniach 23-24 kwietnia AD 2010 w Łańcucie odbył się staż pod okiem Michała Arcta sensei 4 dan, którego organizatorem był nasz dobry kolega, Mirek Omiatacz sensei 1 dan - szef lokalnej sekcji Aikido. W związku z faktem, że zaproszono nas do wspólnego ćwiczenia, a z Rzeszowa do Łańcuta odległość niewielka (coś ze dwa rzuty beretem), postanowiliśmy na staż się wybrać i rozerwać trochę. Już dawno nie widziałem rzeszowskiej ekipy w tak silnym składzie wyjeżdżającej na staż. Serce rośnie, moi mili, na tak wspaniały widok, otóż wyobraźcie sobie Kubsznego, Rumcajsa, Młodą, Rafała, Miśka i jeszcze mnie na doczepkę w jednym samochodzie i jednym busie (niestety nie mamy vana:)). 

wtorek, 18 maja 2010

No to ruszamy!

Wiele wody musiało w Wisłoku upłynąć, nim słowa stały się ciałem i niniejszy blog powstał. Nawet pobieżne przeszukanie zasobów sieci pozwala mi nieskromnie powiedzieć, żeśmy są pierwsi - pierwsi wpadliśmy na pomysł prowadzenia bloga pokazującego codzienną praktykę Aikido, niejako od podszewki. Zapewniam Was więc, że będzie się tu wiele działo, wpisy będą się często pojawiały, nierzadko okraszone zdjęciami i filmikami.
Teraz trochę na 'nie', czyli czego tu nie znajdziecie. Otóż nie znajdziecie tu historii Aikido, bo w sieci tego jest sporo, choćby na Wikipedii, nie będzie też przynudnawych i oklepanych tematów w stylu "etykieta w dojo" (powód ten sam, co powyżej), nie będzie też straszenia koniecznością wieloletniej praktyki w celu osiągnięcia czegokolwiek (choć to akurat prawda:P).
Będzie za to wiele innych tematów, bardziej żywych, kolorowych i osobistych. Dzięki temu, będziecie mieli możliwość poznać życie naszej sekcji, osoby w niej ćwiczące, wspominki z imprez wszelakich i całą gamę innych tematów. Jak już wspomniałem - będzie się działo. Nie zabraknie jednak informacji ważnych - dowiecie się gdzie i kiedy ćwiczymy, gdzie odbywają się staże i obozy szkoleniowe, jacy nauczyciele zjeżdżają do Rzeszowa. Na wszystko znajdzie się miejsce.
Bądźcie więc czujni i często zaglądajcie na naszego bloga.
Zapewniam, że będzie warto:).


tomek