niedziela, 7 listopada 2010

Czego to człowiek nie wymyśli,

byle tylko treningi miały się nie odbyć. Nawet święto państwowe w kalendarzu umieści:P. Więc w ramach przypomnienia powiem, że w tym tygodniu zajęcia w czwartek nie odbędą się. Nie wiem jeszcze jak się ma sprawa z piątkiem, bo to długi weekend może być, albo coś takiego. 
Jak zapewne zauważyliście, Kubszny zamieścił krótką relację z wyjazdu do Poznania. Z tą wszakże różnicą, że była ona krótsza niż krótka, a i relacja to za duże słowo;]. Ale jest - i to się liczy:).
Z różnych przyczyn nie pojechaliśmy na staż do Warszawy. Kubszny miał problemy ze zdrowiem, ja miałem szkołę, reszta ekipy także pozajmowana. Kolejny termin już wkrótce, więc może wtedy uda nam się ruszyć tyłki z Rzeszowa. Jedyne, co mogę napisać o stażu to to, że najprawdopodobniej był bardzo sympatyczny i na pewno męczący:D.
Męczące są także czwartkowe treningi. Wziął się sensei do roboty i katuje nas przysiadami, pompkami, brzuszkami i innymi, nienazwanymi nawet, ćwiczeniami. Pot się leje strumieniami, serducho nawala w rytmie 200 bpm, nogi drżą ze zmęczenia, słowem - wypas:). A w ubiegły czwartek pograliśmy sobie jeszcze trochę w rugby, my wygraliśmy;], więc radościom nie było końca. 
A potem shiho-nage:). 
Kolejny udany tydzień.

tomek 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz