piątek, 17 grudnia 2010

Kote gaeshi

Oczywiście wiecie, że jest mi bardzo przykro z powodu długiej absencji na blogu, więc skoro wiecie, to nie będę sobie jeszcze sam dokładał;]. Zatem do rzeczy.
Ostatnie trzy treningi upłyneły pod znakiem twardych padów i przygotowania oraz wdrażania techniki kote gaeshi. Niewiele nas ostatnio pojawia się na treningach, a jak już się pojawiają, to głównie bardziej doświaczeni: Młoda, Rumcajs, Rysiek i ja. Specjalne słowa uznania należą się jednak naszej nowej koleżance - Basi, która - czy to śnieg, czy zawieja - regularnie pojawia się na zajęciach, a bywa, że wykazuje więcej samozaparcia niż my - starszaki. Takich ludzi nam trzeba:).
Wracając do kote gaeshi. Jak zapewne wiecie (a jak nie, to poniżej kilka przykładowych fotek techniki), kote gaeshi to technika wysokich lotów. I to w dwojakim sensie. Po pierwsze mam na myśli fakt, że technika ta wymaga bardzo, ale to bardzo dobrego wyczucia czasu (timingu) oraz - w nie mniejszym stopniu - stabilnej sylwetki i świadomości własnego ciała. Znaczenie dobrego timingu w Aikido w ogóle jest poza wszelką dyskusją, jednak dopiero takie techniki, jak choćby właśnie kote gaeshi, uświadamiają, że połowa dobrze wykonanej techniki, to właśnie praca czasem. Kote gaeshi nie istnieje w bezruchu, nie istnieje również bez dobrej absorbcji. Oczywistym jest więc konieczność przemieszczenia oraz odpowiedniej pracy wewnętrznej. Kote gaeshi jest doskonałym przykładem na to, że bez wspomnianych elementów technika nie zadziała (a jeśli zadziała, to trzeba serdecznie podziękować uke, po czyk kopnąć go w kostkę i poprosić, by się więcej nie podkładał:)). Wzmiankowana już konieczność posiadania stabilnej pozycji oraz mocnego centrum - hara, to drugi komponent techniki, bez którego ma ona raczej nikłe szanse na zaistnienie. Ogrom sił działających podczas pracy (głównie odśrodkowcyh) sprawia, że utrzymanie postawy równa się utrzymaniu techniki. A utrzymać postawę można właśnie dzięki ześrodkowaniu energii wewnątrz - w hara - i niedopuszczeniu do sytuacji, w której nasze centrum wychodzi poza nasze ciało (tak w skrócie mówiąc). I na tym polega główna trudność z - dość banalną z pozoru - techniką. 
Kote gaeshi jest też techniką wysokich lotów z innego powodu;]. Jak żadna inna zaznajamia z adeptów Aikido z Piękną Sztuką Latania - w skrócie PSL:D. Sztuka ta jest jednak nie tylko Piękna, ale bywa także Bolesna (szczególnie w początkowej fazie praktyki, gdy dopada człeka leń oraz gdy tori za bardzo się stara:P) - niestety skrót BSL nie jest już tak zgrabny, więc musi zostać Piękna:).



 (zdjęcia zaczerpnięte ze strony http://ericrch.wordpress.com/2008/07)

Na zakończenie chciałbym poinformować, że przyszłowtorkowe zajęcia będą ostatnimi w tym roku. Serdecznie więc wszystkich zapraszam, by ten ostatni (w 2010 roku, oczywiście) raz spotkać się na macie i wspólnie poćwiczyć.

tomek 

PS. Filmik przedstawia nieco inną odmianę techniki, jednak jej istota pozostaje taka sama. Proszę także nie przykładać zbyt dużej wagi do faktu, że technikę prezentuje shihan Christian Tissier 7 dan, który reprezentuje szkołę Aikikai. Jego umiejętności bronią się same, więc nie ma żadnego znaczenia, jaką drogę praktykuje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz