piątek, 26 listopada 2010

Najgorszy jest zawsze drugi dzień po...

Dziś, kiedy piszę te słowa, ogrom bólu w moim ciele jeszcze się nie ujawnił - śpi gdzieś zachomikowany i czeka na sobotę. Bo takie są właśnie prawa natury, że najgorszy dzień po treningu, to nie dzień następny - to drugi dzień po. Siedzę więc sobie teraz cały w skowronkach, ale jest to cisza przed burzą. Kilkanaście lat różnych treningów nauczyło mnie już, żeby nie cieszyć się przedwcześnie, kiedy na następny dzień po morderczym treningu nie czuję najmniejszego zmęczenia ani bólu. Wiem, że to taka zmyłka serwowana przez ciało nieświadomej głowie; ale są tacy, którzy się dopiero tego uczą. Mija im więc piątek w ogólnej radości i zadowoleniu i nie zdają sobie sprawy, że wewnątrz ich ciał mięśnie przygotowują się do bolesnego strajku. Ale się o tym niebawem przekonają;].
Jest w tym coś komicznego, gdy ciało gra w chowanego z umysłem. Gra i wygrywa. Jest to również jednak coś oczyszczającego, bo taki ból zmywa z człowieka nie tylko fizyczne napięcia, ale także rozmaite stresy i troski.
Przy takiej wiedzy, nawet najbardziej mordercze treningi stają się niczym innym jak kluczem do bram świętego spokoju, a cena, którą przychodzi zapłacić (czyli wysiłek) niewspółmiernie małą w porównaniu z korzyściami, jakie później czekają. Przy odpowiednim nastawieniu, także cena może stać się korzyścią, a wówczas bilans wychodzi na podwójnym plusie. Wtedy cały proces można umieścić po stronie zysków, wtedy też trening staje się źródłem powszechnej radości i zadowolenia.
Przyznam, że niekiedy trudno uznać trening, w czasie którego niemal się mdleje ze zmęczenia, łapią skurcze tak potworne, że nawet stretching nie pomaga, a oddech świszcze niczym wiatr w dziurawych oknach za radosny, ale trzeba do tego dążyć. A raz osiągnąwszy - pielęgnować.


Dlatego warto chodzić na czwartkowe treningi:). Następny czwartek już w przyszłym tygodniu;]. Zapraszam.

tomek  

5 komentarzy:

  1. możeby nie dopuszczać do tego drugiego dnia po i ćwiczyć codziennie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Tomeczku, masz świętą rację. Zawsze przerabiam to samo - czy po treningach Klanu, czy po tych u sensei Cynarskiego, czy teraz na siłowni. Zawsze to samo: poniedziałek - trening , wtorek - cacy, środa - O MAMUNIU!!! :D Pozdrawiam! Kage.

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie są odwieczne prawa natury: jest trening, to nazajutrz musi boleć;]. No chyba, że - jak pisze Anonimowy - ćwiczć codziennie i wtedy nigdy nie ma nazajutrz;].

    OdpowiedzUsuń
  4. Lecz wiadomo ze mięśnie odpoczywając rosną, jeśli ćwiczymy z dnia na dzień mamy ten efekt wolniej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAA to chodziło o wyrośnięte mięśnie!!!!!!

    OdpowiedzUsuń